czwartek, 8 listopada 2012

PRL style

Wybiegając myślami w przyszłość, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie dla naszego postępowania miały zdarzenia zarówno z nieodległej jak i najdalszej przeszłości. Podobnie jest w wypadku sztuki – zastanówmy się, jak wiele stylów powstało w opozycji do ówcześnie/obecnie obowiązujących trendów. Nie da się ukryć również, że wpływ na kształt kultury i sztuki miała epoka, a wraz z nią trendy ogólnospołeczne. Wraz ze specyficznym kształtem wyobraźni danego czasu, zmieniał się wystrój wnętrz. Niezwykłym przykładem są w tym wypadku meble czasów PRL. Przechodząc przez podwórze, gdzie czasami można było zobaczyć malucha, gdzieniegdzie garbusy albo duże fiaty, minąwszy zardzewiały trzepak i śmietniki, wchodzimy na klatkę schodową. Od wejścia dobiega nas zapach obiadu naszej sąsiadki – dzisiaj to na pewno kiełbasa z cebulą. Pro-obywatelskie napisy na ścianach dokładnie wskazują co wolno, a czego nie. Ostrożność i bezpieczeństwo to podstawa. Po wejściu do mieszkania, zdjąwszy buty ocierając cholewy wchodzimy do przedpokoju. Brunatne węgierskie dywany doskonale chronią przed zimnem. W salonie, wzrok nasz przykuwają bogato zastawione kryształami z Bułgarii ciemne meblościanki. Kilka krzeseł, stół obowiązkowo zakryty obrusem no i oczywiście telewizor. Pierwotnie czarno-biały, jednak teraz, swoim znajomym pochwalić się możemy kolorem, bo nałożyliśmy na niego trójkolorowe żółto-czerwono zielone szkło – dające posmak radzieckiego telewizora barwnego. Meble solidne, trochę trzeszczą, ale są długowieczne. Jadalnia jak wszędzie, stół nakryty kraciastą ceratą, na ziemi obowiązkowo gumolit. Regały uginają się pod ciężarem garnków i półmisków – w lodówce niewiele. Z jedzeniem i mieszkaniem było nieciekawie, lecz za to historia wychodziła z niebytu. Kto odważniejszy w jesionowej komodzie chował dolary, za które można było kupić prawdziwe cuda pod Pewexem. Styl trochę przysadzisty i toporny, jednak patrzy się na to inaczej, kiedy każdy z obywateli ma „tak samo”dobrze.